Szukanie słów w kamieniu. – Poeci nie robią nic innego, tylko szukają słów – mówiła Wisława Szymborska w Polskim Radiu w 1974 roku. Proces pisania wiersza porównywała zaś do Wczoraj w Krakowie na placu Kingi listy wypchnęły denko od skrzynki, bo tyle listów, któż by to zniósł – O! znów pocztowy wóz: jeszcze ten mostek, jeszcze ta rzeczka i wjedzie poczta w mury miasteczka, śnieg przed pocztą biegnie jak zając, trąbki pocztowe gromko grają: Listy, paczki, stamtąd i stąd! Wszystkim Wesołych Świąt! Pochodzi oczywiście z filmu „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”, które przedstawiło nam chyba najlepszego nauczyciela na świecie. Wiernego, oddanego, zaangażowanego. Niestety, pozafilmowa rzeczywistość rzadko kiedy bywa tak różowa, żeby obfitować w podobnych. Natomiast za to, co robią, należy im się ogromny szacunek. Fast Money. W najbliższą niedzielę 23 stycznia, jak zawsze punktualnie o w Starym Teatrze odbędzie się jubileuszowa, dwudziesta edycja Krakowskiego Salonu Poezji. Na Dużej Scenie pojawią się byli i obecni gospodarze: Anna Dymna, Anna Burzyńska, Bronisław Maj, Waldemar Raźniak, Jacek Romanowski, Józef Opalski, Krzysztof Orzechowski i Krzysztof Głuchowski poezją ks. Jana Twardowskiego. - Całe szczęcie, że Bóg stworzył poetów i całe szczęście, że ludzie chcą słuchać poezji - mówi inicjatorka poetyckich spotkań Anna - Policyjna grupa Speed namierzyła „piratów drogowych” - 20-lecie salonu zbiegło się z 700. spotkaniem, na te okazję wybraliśmy wiersze ks. Jana Twardowskiego, którymi dwadzieścia lat temu, 2 stycznia 2002 roku otworzyliśmy salon. Będą czytane wszystkie wiersze, które były czytane wówczas, a w najbliższą niedzielę przeczytają je gospodarze Salonu, ludzie, dzięki którym Salon istnieje przez wszystkie te lata – mówi Anna Dymna, pomysłodawczyni Krakowskiego Salonu każdą niedzielę o godzinie aktorzy czytają wiersze znanych i tych mniej rozpoznawalnych poetów. Najczęściej słowom towarzyszy muzyka na żywo w wykonaniu wybitnych instrumentalistów. 23 stycznia na Dużej Scenie pojawią się byli i obecni gospodarze: Anna Dymna, Anna Burzyńska, Bronisław Maj, Waldemar Raźniak, Jacek Romanowski, Józef Opalski, Krzysztof Orzechowski i Krzysztof Głuchowski. Na skrzypcach zagra wieloletnia przyjaciółka Salonu Halina Jarczyk, której przy fortepianie będzie towarzyszyć Jacek Przez Salon przewinęły się tysiące artystów z całej Polski, setki poetów, fantastycznych muzyków - dodaje inicjatorka Salonów. – Czytamy nie tylko znanych i wybitnych poetów, ale też tych młodych, jeszcze niezbyt znanych, autorów do Salonu rekomendowali Miłosz, Szymborska, Hartwig. Robimy też Salony tematyczne, w najbliższych tygodniach będzie to „Szalona poezja”, wiersza poetów, którzy zmagali się z problemami psychicznymi, gdzie obok wielkich nazwisk pojawią się utwory pisane w ramach terapii osób, które się zmagają z problemami Salon odbywał się w teatrze im. Słowackiego, a od 2020 roku w Starym Teatrze, a inicjatywa Anny Dymnej wyszła także poza Kraków, powstało blisko 50 salonów w innych miastach, także zagranicą, w Oświęcimiu, Bielsku-Białej, Szczecinie, Sztokholmie. Krakowski Salon Poezji otwarty był nawet w czasie lock downów, zapraszając w tym czasie amatorów poezji do swoich wirtualnych Na pierwszym Salonie nie spodziewaliśmy się tumów, okazało się, że musimy szukać krzeseł, by wszystkich chętnych pomieścić - wspomina Anna Dymna. - Wydaje się, że poezja nikomu nie jest potrzebna, znika z naszego życia, a na naszych Salonach zawsze jest pełno ludzi, którzy cieszą się, że mogą się spotkać, posłuchać słowa, któremu przywracamy moc i godność. Poezja jest magiczna i działa, pozwala nam oswoić lęki, cierpienie, dzięki niej nie czujemy się sami. Mnie podnosi na duchu Rilke, którego uwielbiam. Krakowski Salon Poezji trwa od dwudziestu lat, ale by trwał nadal, potrzebuje wsparcia Aktorzy dostają symboliczną kwotę, ale trzeba zapłacić ZAiKS, pokryć koszty przyjazdu twórców. Każdy grosz na Salon Poezji będzie cenny – dodaje prawidłowo zmierzyć temperaturę? To zależy od rodzaju termometruOto przywileje, na które w Polsce mogą liczyć zaszczepione osoby!Sondaż: Młodzi Polacy nie chcą się szczepić. Najstarsi wręcz przeciwnieMiałem koronawirusa – czy jestem już odporny i jak mogę oddać osocze dla chorych?Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Franciszek Maśluszczak Kazimierz Budyn – Rocznik 1965. Mieszkaniec Stadnik k/Krakowa. Autor tomików: “Twoje ślady”, “Niebo na ziemi”, “Powrócą ptaki”, “Posłuchaj”, “Pod prąd”. Wiersze przetłumaczone na język niemiecki ukazały się w tomiku “Vie Vogel”. Od 2014r związany z Myślenicką Grupą Poetycką TILIA Stare ścieżki Zbudziłem sięW kropli bezmiarzeTylko ciszaW szklanym odbiciuMija mnieI ogrodową różęMilczą skałyMojego dzieciństwaI ja milczęZamykam oczyStare ścieżkiPamiętają moje kroki Cisza jest moim krzykiem Nie umiem głośnoWołaćCisza jest moimKrzykiemNotorycznie wyciągamDłonieŻebrając o drzwiOtwarteMiędzy pustą kartkąA wierszamiPorośniętymi mchemEmocji Zasypiam A kiedySpowije mnieNoc ciemnaStaję sięZagadką chaosuTajemnicą istnieniaSekretnym dotykiemPozostawionym bez opiekiZasypiamBojąc sięŻe zginieszW sennej czeluści MAŁGORZATA KULISIEWICZ – absolwentka filmoznawstwa i polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka esejów i recenzji filmowych i literackich, publikacji historycznych, realizatorka reportaży telewizyjnych. Autorka tomików poezji „Inni Bogowie”, „Kot Wittgensteina i inne wiersze” oraz „Ciasteczka z ironią”. Mieszka w Krakowie. PAMIĘĆ PRZEDMIOTÓW Na niemych krzesłachsiada nimi cieniez ukrzyżowanymi ramionami. Wyrusza kolumna skazanych,szuranie nóg,stukot butów,gwar wybrzmiewa dysonansem. Symfonia śmierci cichnie o Placu Bohaterów Getta wschodzi słońcejak blade oblicze uratowanego budzi się do życia,jak co dzień. PODZIEMNE ARCHIPELAGI Jaszczur, dinozaur, jaszczurka,uciekają w popłochu,salamandra pożera ziemię,w głębokim pęknięciuprzesuwają się kontynenty. Atlantyda powoli zapada sięw głąb,na razie pozostał jeszcze wierzchołek,ale nie łudźcie się,że to tak kontynentpożera mniejszy,gdy tylko z tamtego wyciekaprzezorność i resztkimądrości,salamandra chłepcze z kałuży krwi,nie dowidzi,nie wie,czy coś pozostanie,jej oczy zaszły mgłą. KŁADKA BERNATKA Zamknąłeś naszą miłość na trzy spusty,klucz wrzuciłeś do cię teraz mam odnaleźćna tym moście imion zakochanychnie ma już nas,nie ma nas. Wędrujemy po Kazimierzu,świt rozdziela nasze drogi,da nam czas,da czas,by złączyćwidzialne z niewidzialnym,logiczne z wyobrażonym,osiągalne i po przeciwnych stronach kładki,niepewni wschodzącego dnia. WŁADYSŁAW J. GORGOŃ ( ur. 1955) – emerytowany nauczyciel fizyki z astronomią w I LO im. B. Nowodworskiego w Krakowie . Członek Poetyckiej Grupy Każdy. Autor tomiku wierszy „SERCA ROZEDRGANIE”. Ma swoje wiersze w wielu książkowych Almanachach. ZASUSZONE RÓŻE Tak nas nagle dopadła, Kochanie wielka miłość na emeryturze;jak w glinianym wypalanym dzbanie zasuszone w swoim pięknie róże. Przytulone w swej cichej starościchoć wyblakły barwy intensywne; delikatny spokój w nich zagościł;tylko czasem wspomnienia przedziwne. O ogrodzie pachnącym kwiatami i owadach zwinnych, kolorowych! Chociaż większość życia już za namiDajmy szansę marzeniom wciąż nowym UDERZENIE I KRZYK Uderzyłem dłonią o powierzchnię stawu; nie pozostał na niej odcisk moich linii papilarnych, ani nawet pięciopalczasty kształt!Tylko chaotyczne fale rozpełzły się wokół! Napisałem wiersz wykrzyczałem go całą mocą oddechu; nie pozostawił trwałego śladu!Może ktoś usłyszy kiedyś jego echo! MOJE BOŻE NARODZENIE Może wybuchła wtedy supernowa, kometa jasna z rozwianym warkoczema może Jowisz z Wenus blisko siebie?Nie ważne, co się działo na niebie, bo wypełniły się wtedy prorocze– o przyjściu na świat Zbawiciela – słowa! Maria i Józef – podróżą znużeni w Judei – w skromnej betlejemskiej szopieprzed chłodem nocy znaleźli schronienie;pogasły światła, mrok ogarnął Ziemię. Wtedy narodził się maleńki chłopiec co stał dla nas pochodni płomieniem! I choć minęły już dwa tysiąclecia płomień ten ciągle rozświetla nam drogę,choć ciągle wielu zgasić go jednak wierzę, w głębi duszy czuję, że temu światłu ja zaufać mogę i pójdę za nim aż do końca życia! Grażyna Jusięga / ur. się w Puławach. Absolwentka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie .Studia polonistyczne rozpoczęła na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim .Wtedy występowała w Teatrze Akademickim Sceny Plastycznej Leszka Mądzika. Kontynuowała studia polonistyczne na UJ w tym czasie związała się z Akademickim Teatrem 38 .W latach 1974-76 była zaangażowana w scenografie w Piwnicy pod swoje obrazy i grafiki w kraju i za dwa zeszyty poetyckie LUNATYCZKA i ODROBINA TOŻSAMOŚCI. Związana jest z krakowską grupą literacką KAŻDY . R O Z T E R K A Waham się czy zadzwonić do Ciebie dopada mnie zwątpienie znów będą dąsy pląsy zaciemnienie niemoc ruchu opowieści o innych kobietach wahania i niepewność nie jednak nie zadzwonię nie chcę tego niech trwa ta rzewność 2016 Kraków M A L I G N A M I S T R Z A M A T E J K I Błądzę ciemną doliną boję się wkoło ciała martwe ciała świecą białe kości czas się zatrzymał w ciemnej dolinie świtu nie widać w odmętach myśli korowód bliskich i dalekich krewnych tańczy posępnego walca we mgle majaczy zimny sierp na ziemi to czy w niebie już nie wiem gdzie jestem wiem że nie ma tu matko ciebie P R Z E D W I O Ś N I E Demony moich długich zimowych nocy odleciały z północnym wiatrem wiosenne tchnienie ciepłych zaróżowionych chmur otwiera promień słońca po którym chciałoby się iść wysoko ponad horyzont kamienic skacząc z komina na komin czuć ciepły wiatr we włosach jestem jak ptak zrywający się do lotu na przedwiośniu w ciasnym mieście nie mogę sobie znaleźć miejsca 03 03 2015 Kraków Elżbieta Leśniak – r. Studiowała w Krakowie. Należy do Koła Młodych przy Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich – Oddział Kraków. Autorka debiutanckiego tomu poetyckiego pod tytułem ,,bilet życia” (2018). oczy człowieka mały świat wielkie sprawy sprowadzone do zwierzęcych ludzie wystawieni na próbę charakteru trudny egzamin pytania wciąż nowe rodzą się umierają razem ze światem poranek oczy wpatrzone w jeden punkt pustka opiewającanieskończoną przepaść mały świat wielkie sprawy ludzie urastający do rangi człowieka zwierzę wystawione na próbę oblany egzamin konfrontacja bolesna słabość człowieka oczy wpatrzone w jeden punkt świat schowany w źrenicy oka biała plamka na portrecie mocny retusz obraz wystawiony na sprzedaż /Węglówka, r. / widok stroimy się w funkcje pozy chcąc wiele ukryć wiele ujawniamy ubranie świadczy o tym że coś pod nim strzeżona nagość otwarta skrzynia nie syci pożądaniekurczy się maleje poznana zagadka zdjęty welon stroimy się w funkcje pozy chcąc wiele ukryć wiele ujawniamy szczęście przysiada na brzegu w kąpielówkachradość kusa sukienka strój kąpielowy zimą patrzymy w lustro ubrani od stóp do głów nieprzygotowani na widok swój własny /Kraków, r./ potknięcie w ciemnym pokoju potykam się o krzesło stoi tam gdzie nie powinnomebel ma swoje miejsce człowiek bywa przedmiotem zaangażowanie przechodzi w brak znaczenia rzeczy ludzie nie na swoim miejscu stoją jak pomniki roszcząc pretensje do oglądających o nie fotografowanie dzieł sztuki życie niepewne splątane nicią nieporozumienia w sprawie bycia dla drugiego siebie ideałem nie sposób złapać szczęścia sukces może nie przyjść wcale wolność rzeczy ludzi bywa roztargniona pamięć przeznaczenia zawodzi kłania się przed najmniej znaczącym trybunałem stan niepewny regres czy rozwój Kazimierz Dąbrowski wymyślił na to sposób myślenie że stałość że zmienność napawa optymizmem filozofa rozważającego kategorię utraty bolesna żałoba przynosi w końcu ukojenie serce zrośnięte jak złamana noga przynosi efekt domina ludzie pozujący jak pomniki łączą rzecz człowieka człowiek czasem potyka się o człowieka /Kraków, r./ Stanisław Pawłowicz – Inżynier , mechanik , absolwent Politechniki Krakowskiej . Prowadzi swoją działalność usługową w Wieliczce . Tutaj powstało najwięcej jego dwie książki poetyckie ,; Dotyk i Rezonans. audyt wewnętrzny wyszedłeś na pustynięa teraz szukasz oazyby uciszyć oddechdoświadczyć rosy nie umiesz czekaći nie chcesz uciekaćwciąż jesteś oboka powinieneś już być nie oczekiwać rozpisywać ciszę przynależeć do siebie nie idź na ten bal samsonowi odrosły włosy analiza tła myślisz że szczęście ci się należyjak matce miłość do ciebie jamochłon czy czarna dziura dotykać przykładać do ciałaszeptać pocierać mrużyć oczymieć pewność własności mówią daj czas czasowi gdzieś za nim czai się bógw stroboskopowej zaprzestrzeniosiem kroków czy dwanaście ucieczka czy uwielbieniew drodze do szczęściaabsolut czy dżinsytość osłabia wzrok rachunek drugiego życianie otrzymaszkusząc Bogai siebiebez pokory przecież pęknięty diamentzawsze może być brylantem stół jest świadkiemdźwiga toasty i rozstaniaumowy i cyrografydziwi się tylkoczemutak ciężkie są łokcietrzymające w rękach głowęsmutkiem spadającą na blat Małgorzata Hrycaj – szczecinianka związana z Krakowem, Kościeliskiem i Tatrami. Kandydatka do szczecińskiego oddziału ZLP. Logopeda. Ma na swoim koncie książki poetyckie: „Pod baldachimem krwawnika” (Wydawnictwo SIGNO, Kraków 2016), „Aponia w ogrodzie” (Akcent, Szczecin 2018). Ma także udział w antologiach poetyckich, magazynach kulturalnych. bez „season greetings” kiedyś wszystko wyglądałoinaczej łańcuchy przedświątecznychkolejek prowadziły na czubekbetlejemskiej gwiazdy z nadziejąna dar przebaczenianie-zaniedbania zawartościszeleszczących papierków mały Jezus rozumiał głód słodyczywszystkiego brakowałolecz talerz dla wędrowca nie raziłjak musztardówka w zestawieporcelany Rosenthalatrzaskały łupiny orzechów zapachpomarańczy mieszał się z kolędąto co boleśnie szare przykrył śniegMikołaj zamiast Coca-Coli niósłodrobinę nieba apoteozę (u)bóstwaw tajemnicy wcielenia Manitou Takoda* nie miał kalendarza ze świętamibożego narodzenia wielbił wielkiegoducha który nocą pilnował tipi a w dzieńkarmił stada zwierząt gdy upolował pierwszego bawoła zjadłserce i przejął jego siłę by zabijać tylkoz głodunie czekał na pierwszą gwiazdkężeby zasiąść do wieczerzykażdy świt obwieszczał narodzinyboga błogosławiąc obfitość wzrastaniakadzidła wieczornych ognisk słaływ niebo dziękczynienieaż pojawił się biały człowiek ściął jodłęprzybrał w łańcuch własnych modlitwi nakazał wierzyć w bożą sprawiedliwośćpo śmierci /* imię spotykane u Siuksów oznaczające“przyjazny dla wszystkich”/ * * * świetlisty krakowski zmierzchz fotografii jeszcze się nie skończyłulice opływają wodą migocąświąteczne ozdoby idziesz ze mnąprzez planty z uśmiechem słodszymod lajkonika z piernika całujeszzmyliwszy czujność starych latarniulegamy nocy gdzieś daleko Paryżz kankanem Nowy Jork stepuje wkałużach porywasz mnie do krakowiaka…do końca świata i o jeden sen dłużej po grudzie krzyk dzikich gęsi obwieściłzimowe przesilenie poszarzałobiałe boże narodzenie wszystkosię wymieszało w tyglu historiijeźdźcy apokalipsy krążą wokółziemi z krzyczącymi flagami kolejnypapież pobłogosławi święte wojny/z braku konkurencyjnego sacrum/maratony mikołajów zaklinająboskie miłosierdzie słowianieczekają na hody tanatos będziespółkował z nergalem na krzyżuzmienionym w swastykę aż jakiśnowy wizjoner uwierzy że „w tymznaku zwycięży” Jacek Sojan; ur. w Krakowie 1952 r; studiował filologię polską na UJ; wydał zbiory wierszy: Dziedzictwo kataryniarza; niemy poeta (tom bezdebitowy), Dmuchawiec; babia góra, pocztówka spod limby. Recenzent, eseista, animator życia literackiego w Krakowie. CV oddając się nieprawdopodobnym fantazjomna temat Sophii Lorenzaciekle studiowałem winiarstwow jego krańcowejto jest płynnej fazie istnieniaprzyznając rację Heraklitowiże wszystko jest płynnezarówno cudowne programy politykówjak i moja gotówka w ramach szczególnej automotywacji i dyscyplinypostawiłem sobie za celpracować codziennieprzez co najmniej pięć minut(włączając w to wtorki) zgłębiając zagadnienie powszechnego dobrobytuodwiecznego marzenia ludzkościrealizuję – oczywiście w teorii – pisząc na zamówienie społecznedziewięćdziesiąt sześć tomów o szczęściui powierzając praktyczną stronę mojego geniuszuspecom od pijaru marketingui społecznych ubezpieczeń mam nadzieję po tak pracowitym życiutrafić do podręcznikówjako wybitny alchemik okultystaalbowiem pragnę poprowadzić całą ludzkośćdo krainy poezjipięknych słówdo dziś pozostającychbez pokrycia dobry uczeń /załącznik do materiałów z pedagogiki stosowanej dla rodziców i nauczycieli/ uczył się z łatwością uchwałą rady pedagogicznejmianowany pierwszym uczniemdrugiej klasy gimnazjum kiedy koledzy dukali łacinęnic nie rozumiejącna własną rękę próbowałczytać Cycerona Puszkin Lermontow Niekrasow Tołstoj Turgieniewto jego prawdziwi szkolni kompanipierwszy uczeń nie tylko się starałbył najzdolniejszymnajpilniejszymnajlepiej prowadzącym się chłopcem odznaczony złotym medalemwstąpił na uniwersytetkurs nauki wydziału prawnego przerobił wprawdziejako samouk na zesłaniu ale egzamin dyplomowyzdał bez żadnej koniecznej wówczas protekcjicelująco nie wiedzieć dlaczegowynik egzaminów nie znalazł potwierdzeniaw sądziegdzie jako adwokatbronił biednych wieśniaków i robotnikówbo wszystkie sprawy przegrał a było to wtedygdy zmienił kolegów nad starożytnych Greków i Rzymianpoetów i artystówprzełożył Karola Marksa II ambitny mądry uczeństał się adwokatem diabławymyślił państwo pozbawione prawmoralności i kościołaz nienawiści uczynił cnotęi siłęrozumne okrucieństwo ustanowił nową religią fanatyczny terrorazjatycką schedę po Mongołach i Tatarachogłosił zbawieniem ludzkościktórej cierpienia leczyłniezawodnym lekiemo obiecującej nazwieCzeka poznając życiorysdobrego ucznia Leninapamiętajdobremu uczniowi może towarzyszyćjego zimny cieńbeznamiętny rozum zdążającyza wizją apokalipsy kartka noworoczna ciemne góry lodowe płyną między namikażdy szuka biegunów a te tkwią w językuzimowy czas milczenia zamroził zegarymój spokój i twój niebyt śnieżą dziś w dwójnasób w takim nic-niemówieniu wstrzymujemy oddechstaramy się nie stopić lodowców alpejskichbiel gotowa na wiersze iskrzy srebrem zgłoseksny zwieszone soplami czekają na odwilż widzę w zorzy polarnej twe rozdygotaniesłyszę krę pękającą całej Euroazjitwoja nagość tak nagle cofnęła lądolóddo tej kartki na której: kocham cię tak bardzo Reklama Wybór najpiękniejszych wierszy dla dzieci, zarówno tych bardziej, jak i mniej znanych poetów: Jana Brzechwy, Aleksandra Fredry, Stanisława Jachowicza, Marii Konopnickiej, Ignacego Krasickiego i Ewy Szelburg-Zarembiny. Poręczny format, ciekawa szata graficzna i wyjątkowo ciepłe ilustracje Marcina Piwowarskiego. Wspaniałe, ponadczasowe wiersze o zwierzętach, przyrodzie oraz o niesamowitych bohaterach i ich równie niesamowitych przygodach. Wesołe, zabawne, wzruszające utwory, które każde dziecko koniecznie powinno przeczytać i znać.

wiersze o krakowie znanych poetów